Od 1 lipca 2015 roku w polskim systemie podatkowym funkcjonuje ogromna luka w VAT. Co ważne, tym razem możliwość jej wykorzystania jest co do zasady dostępna dla każdego, a nie tylko wąskiego kręgu podmiotów.
Dotychczas nasz ustawodawca wprowadzał – celowo czy też nie – luki podatkowe, które przynosiły korzyści przede wszystkim międzynarodowym korporacjom. Właśnie w efekcie takich działań przeniesiono opodatkowanie VAT stali, miedzi, a ostatnio także innych metali kolorowych ze zbywcy na nabywcę. Mechanizm ten określa się mianem odwrotnego obciążenia. Rządzący tłumaczyli to koniecznością i ochroną interesu fiskalnego państwa.
O ile powyższy pogląd da się jeszcze w jakiś sposób zrozumieć, podatnicy dziwią się nowej, powszechnej elastyczności w systemie podatkowym, którą mogą wykorzystać względem paliw. Mowa tutaj o opcji odliczenia połowy podatku naliczonego od zakupu paliw silnikowych oraz gazu do wszystkich samochodów osobowych i pojazdów o ładowności do 500 kg z maksymalnie trzema miejscami siedzącymi. Te pojazdy są najczęściej wykorzystywane w ramach działalności gospodarczej.
Oczywistym wydaje się, że podatnicy będą tej luki nadużywać, odliczając podatek od paliwa wykorzystanego przy używaniu samochodu do celów prywatnych. Ministerstwo Finansów zapowiada szczegółowe kontrole, ale ich skuteczność jest bardzo wątpliwa. Po pierwsze w Polsce większość pojazdów ma już swoje lata, spala różne, wysokie ilości paliwa, a ten wskaźnik w lecie dodatkowo rośnie. Poza tym ciężko udowodnić, kto zakupił paliwo na paragon fiskalny, który stał się potem podstawą wystawienia faktury VAT. Już teraz szacuje się straty Skarbu Państwa w związku z ową luką na siedem miliardów złotych do końca bieżącego roku.
Rozważając wszystkie za i przeciw można stwierdzić, że powstanie tej luki było prawdopodobnie niecelowe i ustawodawca będzie starał się jak najszybciej swój błąd naprawić.
Autor tekstu: Patryk Szulc
Źródło informacji: infor.pl