W ostatnich dniach Sejm przyjął projekt ustawy w sprawie kredytów we frankach szwajcarskich, akceptując poprawki Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD). Co może zmienić nowa ustawa? O tym w poniższym tekście.
Projekt po poprawkach SLD zakłada, że banki umorzą nawet 90% różnicy kwotowej między wartością kredytu we frankach szwajcarskich a potencjalną wartością w polskich złotych. Przeliczenie miałoby opierać się o kursy walut z dnia wzięcia kredytu. Pozostałe 10% różnicy banki przekształciłyby w kredyty o oprocentowaniu równym stopie referencyjnej Narodowego Banku Polskiego (NBP), wynoszącej obecnie 1,5%.
Tak korzystne rozwiązanie byłoby dostępne tylko dla tych kredytobiorców, którzy zdecydują się na przewalutowanie swoich kredytów. Na dodatkowe ułatwienia mogą liczyć także posiadacze kredytów mieszkaniowych. Te zostałyby oprocentowane w sposób tożsamy z rozwiązaniem stosowanym wobec kredytów w polskich złotych. Celem takiego działania jest ochrona przed ewentualnym późniejszym wzrostem kursu franka szwajcarskiego.
Projekt przewiduje w tym wypadku pewne ograniczenia. Po pierwsze, możliwość takiego oprocentowania kredytów na mieszkanie przysługuje tylko tym, którzy posiadają jedno mieszkanie. Co więcej, powierzchnia takiego lokalu nie może przekraczać 100 metrów kwadratowych bądź 150 metrów kwadratowych w wypadku domów. Z obostrzeń wyłączone są rodziny mające co najmniej trójkę dzieci.
Na początku września do prac nad projektem ma przystąpić Senat. Nieoficjalnie mówi się, że „izba refleksji” będzie starała się przywrócić podział kosztów w stosunku: 50% bank – 50% kredytobiorca.
Autor tekstu: Patryk Szulc
Źródło informacji: Wyborcza.biz